Magdalena Trubowicz

Rodzice mnie uczyli, że zawsze trzeba się ładnie przywitać…

Siedzę z garnkiem ugotowanego bobu na kolanach i zapaciałą ręką klikam w opcje, i poznaję możliwości.


Witajcie w moim świecie!

 W świecie picia wiecznie zimnej kawy i „pisania” książek podczas spaceru, prasowania, jazdy samochodem, a nawet tłuczenia kotletów. Bo jak się jest nałogiem, to człowiek zawsze znajdzie rozwiązanie. A ja nałogiem jestem – przyznaję na wstępie.


Powinnam więc zacząć – nazywam się Magdalena Trubowicz i uwielbiam pisać!


Brzmi co najmniej jak: „Jestem Romek i od dwudziestu lat naprawiam pralki”, serio..(?!?)


Choćbym nie wiem jak bardzo chciała uchodzić za normalną, żaden kamuflaż mi nie pomoże. Co gorsza, założę się, że wśród pracowników wydawnictwa od początku dostałam jakąś ciekawą ksywkę.


Hm.. zastanówmy się..


Może zakręcona? Nie, to za łagodne…


Roztrzepana? To już bardziej.. ale nie, jeszcze w zasadzie nie to..


Odklejona od rzeczywistości marzycielka – optymistka!


Wyrafinowane, ale podoba mi się 


Czytaliście zwiastun mojej powieści „Brygida Star Show”? No właśnie…


I takim sposobem dobrnęłam niemal do końca strony, bez żadnych wniosków i w zasadzie cennych informacji.


To teraz poważnie.


Jestem tu pierwszy raz, ale czuję się świetnie. A to za sprawą fantastycznych pracowników wydawnictwa, którzy przyjęli mnie bardzo ciepło i z ogromną wyrozumiałością.


Trochę faktów z mojego życia możecie przeczytać w nocie biograficznej.


O mojej pasji pisania mogę pisać i mówić latami. Piszę odkąd pamiętam. Namówiła mnie do tego polonistka jeszcze w szkole podstawowej, widząc z jaką lekkością posługuję się piórem. Był czas, że pisanie stało się moim sposobem na życie. Na studiach trzeba było z czegoś żyć, a chętnych na to, by ich wyręczać w pisaniu prac, nigdy nie brakowało. Przeszłam chyba wszystkie dziedziny wyższe oprócz fizyki, matmy i górnictwa. W międzyczasie zapełniałam wierszami mój ukochany, wyblakły już, zielony brulion. Później przyszła praca i trochę dorosłego życia. A gdy czarne chmury znów zawisły nad moim losem, powróciłam do tego, co zawsze dawało mi ukojenie.


I oto jestem!


Mimo, że czytać lubię głównie kryminały, to w pisaniu się nie ograniczam. Na koncie mam wydaną w 2014 roku mikropowieść obyczajową „Kod przeznaczenia”, w szufladzie leży gotowy kryminał, a u wydawcy moja perełka – Brygida Star!


Jestem bardzo podekscytowana i niecierpliwa jak nigdy dotąd. Z jednej strony cieszę się jak dziecko, a z drugiej tupię nogami zastanawiając się, czy Wam się spodoba??


O Brygidzie Star napiszę w następnej notce, bo właśnie bób mi się skończył w garnku.


Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was  na dzień dobry! Jeszcze raz witam wszystkich i zapraszam – odwiedzajcie mnie często!

Magda Te.

 

Od 2 do 10000 znaków