Magdalena Trubowicz

Biografia - sposób na to, by świat Cię poznał i zrozumiał, czy już gwiazdorstwo?

Zimno dziś i nieprzyjemnie, w dodatku wszyscy skupieni na Targach Książki, więc ja popsocę trochę..

biografia.JPG

Dziś temat, który chodzi mi po głowie od jakiegoś czasu. I mam szczerą nadzieję, że ożywi się jakaś dyskusja, ktoś się wypowie.. Nie chodzi o to, by wywoływać jakieś spory czy kontrowersje. Chciałabym po prostu poznać Wasze zdanie.

Ostatnimi czasy bardzo popularne stało się pisanie i wydawanie biografii. Dotyczy to zarówno pisarzy, jak ludzi z innych sfer. Polityków, piosenkarzy, aktorów, ludzi ze świata mody itd.

Zastanawia mnie, co kieruje tymi ludźmi, że decydują się na, powiedzmy to szczerze, pewien rodzaj ekshibicjonizmu?

Czy chcą pokazać, że do wszystkiego doszli własną krwawicą i ciężką pracą?
Czy uważają się za aż tak wyjątkowych i ciekawych?
Może chcą by inni zrozumieli ich tok działania, myślenia, ich samych?

A może to taki nowoczesny trend wchodzenia komuś z butami w życie?

We mnie czytanie biografii budzi czasem wiele skrajnych emocji. Opisywanie szczegółów intymnego życia, prób samobójczych czy nieudanego dzieciństwa.

Z jednej strony chciałabym wierzyć, że jest to próba zwrócenia uwagi na problemy społeczne, o których kiedyś się przecież nie mówiło, bo wstyd..

A z drugiej mam nieodparte wrażenie, że to takie lansowanie się na siłę..

"OOoo, przestali o mnie mówić i pisać, to uchylę im trochę pikantnych szczegółów, by być znów na topie.."


Ktoś powie, nie chcesz - nie czytaj!

I pewnie ma rację! Ale ciekawi mnie Wasza opinia? Jak Wy myślicie? Co kieruje ludźmi, że poblikują historię swojego życia? Czy macie w planach napisanie swojej biografii?

Czy ktoś się wypowie??

Magda Te.
awatar
anonimowy

22 lipiec 2015  o  08:03

Dla mnie biografie sa taaaakie ciekawe, ze ich nie czytam. No chyba, ze osoba jest naaaprawde wybitna ale to sie w zyciu rzadko zdarza, aby mnie ktos tak zainteresowal. Nie lubie, gdy ktos za mocno sprzedaje swoja prywatność. I moim zdaniem nie jest to godne podziwu, bo zamiast kilkustronicowej ksiazki wystarczyłby czasem zaledwie artykul.

// sorry za błędy i brak niektórych polskich znaków, ale pisze z telefonu, a tu sie kijowo pisze komentarze. ;)
awatar
anonimowy

18 maj 2015  o  02:52

A może to autoterapia poprzez arteterapię? ;-)

Od 2 do 10000 znaków